29.05.2013

dwadzieścia jeden ♥

"-Kim ty do cholery jesteś ?!
-Przepraszam człowieku, ale jak ty się do mnie wyrażasz?!"


-Chłopaki, spokojnie. To jest mój przyjaciel Lucas.
Alex próbowała uspokoić sytuację przy czym przedstawiła sobie chłopaków.
-Dobra, muszę iść. Alex...proszę, zadzwoń do mnie - Niall podał dziewczynie numer na małej karteczce i spojrzał na nią dziwnie błagalnym spojrzeniem. Dziewczyna wzięła od niego zawiniątek papieru bez słowa i pociągnęła za sobą Lucasa odchodząc.
-Możesz mi powiedzieć kto to był? - wziął do siebie Nancy i delikatnie połaskotał po czym spojrzał na przyjaciółkę.
Alex właśnie oglądała swoje buty i zwracała szczególna uwagę na każdy detal. Chłopak poczuł niezręczną sytuację, więc nie mówił nic więcej, czekał na jej odpowiedź.
-To był ojciec Nancy…
Mała dziewczynka spojrzała na swoją mamę.
-On? To ten co Cię bezczelnie zostawił?
-Tsa. – dziewczyna zaczęła bawić się końcówkami włosów
-Masz zamiar zapoznawać małą z nimi ?
-W najbliższej przyszłości…nie.
-Wybacz Alex, ale spieszę się do pracy, więc...
-Rozumiem, rozumiem.
Uśmiechnęła się do niego jakby wcześniejsza rozmowa nie istniała. Wzięła córeczkę od chłopaka i postawiła na ziemi łapiąc za maleńką rączkę.
-To na razie.
-Nom, pa – ucałowała go w policzek
Dziewczyny ruszyły jeszcze do TESCO, bo musiały zrobić zakupy do domu. Alex włożyła dziewczynkę na siedzenie w wózku sklepowym i poprowadziła go w stronę artykułów. Nagle zza półek sklepowych wyskoczył reporter z kamerą. Alex przestraszyła się i lekko wzdrygnęła.
-Dzień dobry - mężczyzna podszedł do niej - Można zadać kilka pytań?
-Um, tak. O co chodzi ?
Alex przestraszyła się bo była pewna, że chodzi o jej spotkanie z Niallem. Przygryzła wargę i przestąpiła z nogi na nogę niespokojnie spoglądając na Nany, która w najlepsze bawiła się opakowaniem herbaty.
-Dużo się teraz mówi, w świecie baletu, o przedstawieniu baletowym 23 lipca. Jak wiemy Pani gra w nim główną rolę. Zdradzi nam Pani jakieś szczegóły?
Dziewczyna odetchnęła spokojnie i uśmiechnęła się.
-Hym, powinniśmy spodziewać się czegoś nowego, innego w pozytywnym sensie.
-Co ma Pani na myśli?
-Będzie to piękna historia, która wniesie w nasze życie odrobinę nowości i ukaże inne oblicze prawdziwego życia.
-Interesujące…
-Niestety więcej szczegółów nie mogę Panu zdradzić, zapraszamy na przedstawienie- uśmiechnęła się.
Mężczyzna podziękował za wywiad i odszedł. Alex ucieszyła się z miłego spotkania i wzięła na ręce córeczkę okręcając dookoła własnej osi i ucałował po czym wsadziła z powrotem do wózka sklepowego. Kiedy tak chodziły po sklepie, śmiejąc się nagle dziewczyna ujrzała łudząco podobnego chłopaka...do swojego zmarłego. Skarciła się w myślach, ale za chwilę znów go zobaczyła, więc trochę nieśmiało podeszła:
-Josh?
-Nie... To chyba jakaś pomyłka.– chłopak odstawił zakupy i wyszedł ze sklepu nakładając kaptur.
-Kto to? - dziewczynka malutkim paluszkiem wskazała na drzwi, przez które przed sekundą wyszedł chłopak.
-Um, myślałam, że to był… Może kupimy jakieś ciastka i budyń co? – szybko zmieniła temat
-Zelki chce...
-Oczywiście kochanie – uśmiechnęła się ukazując rząd białych zębów.
Ruszyły dalej a Alex odruchowo obejrzała się w kierunku drzwi, którymi wyszedł chłopak. Zobaczyła postać w kapturze przyglądającą się jej w rogu szyby a kiedy zrobiła krok w jego stronę on uciekł.
-Mogę pocekać na dworze? - spytała Nancy, kiedy czekały przy kasie.
-Idź pomału zaraz dojdę. – wyciągnęła z torebki portfel
Sięgnęła po zapłaconego lizaka i wyszła przed supermarket. Tam wdrapała się na murek i drobnymi rączkami siłowała się z opakowaniem. Z ratunkiem przyszedł jej...Louis, we własnej osobie. Nancy spojrzała na niego nie pewnie a po chwili przypomniała sobie jego twarz w sali akademii.
-Ceeść- uśmiechnęła się do niego i wyciągnęła zawiniętą słodkość.
-Cześć mała, co robisz tutaj sama ? Gdzie…mama? – zawahał się przed wypowiedzeniem ostatniego wyrazu
-W sklepie jesce.
W tym samym momencie wyszła Alex – Nanc…- zatrzymała się i tępo spojrzała na szatyna.
-Otwós - podała jej lizaka.
Kiedy dziewczyna powoli wracała na ziemię Louis wziął lizaka od dziewczynki i otworzył go podając Nancy.
-Misio! - wykrzyknęła na jakiegoś człowieka przebranego za dużą maskotkę i pobiegła do niego.
Alex spojrzała na córeczkę i odprowadziła ją wzrokiem do „misia”. – To przypadek czy mnie śledzisz ? – podniosła jedną brew i spytała
-Przyszedłem po zakupy-uśmiechnął się.
Dziewczyna zarumieniła się ze wstydu przypominając sobie, że swoją pod supermarketem.
-Co słychać?
-Po za tym, że zaczynam widzieć duchy – zaśmiała się – jest wszyyystko dobrze. A jak próba?
-Szybko minęła-uśmiechnął się-nie widzieliśmy się wieki, może masz ochotę się spotkać...w bardziej normalnym miejscu?
-Interesująca propozycja, ale raczej nie skorzystam. Idziemy z małą na obiad i muszę poćwiczyć do przedstawienia. – poprawiła w ręku reklamówkę z zakupami
-To może wybiorę się z Wami? Przy okazji pomogę z zakupami.
-Nie musisz – Louis zabrał jej z rąk zakupy
-A więc prowadź – uśmiechnął się
Alex zawołała Nancy i wzięła ją za rączkę po czym ruszyli do domu.