6.09.2013

dwadzieścia dwa ♥

Mężczyzna wszedł do opuszczonego magazynu przemysłowego znajdującego się na uboczu miasta. Z rozmachem zamkną ciężkie stalowe drzwi, które wydały z siebie okropnie głośny trzask. Chłopak podszedł do starego drewnianego krzesła w rogu i kopnął je. Przedmiot roztrzaskał się na kilka części, ale mężczyzna wcale nie poczuł ulgi i uderzył z całej siły w ścianę. Przeklął pod nosem i oparł o mur rękę i położył na nią czoło.
-Szefie, wszystko dobrze?
-Widziałem ją!

~~
Louis, Alex oraz Nancy siedzieli po obiedzie w salonie i oglądali program przyrodniczy o „podróżach” zwierząt Afrykańskich. Po chwili dziewczynka wstała z sofy i podreptała do kuchni. Z szafki na samym dole wyciągnęła swoją niedużą szklankę i ostrożnie podeszła do lodówki.
-Mama!
-Słucham kochanie.
-Choć, pić!
Dziewczyna chciała już wstawać, ale Lou przytrzymał ja ręką i sam poszedł do Nancy. Otworzył lodówkę i wyciągnął sok pomarańczowy. Nalał go do szklanki dziewczynki i odłożył na miejsce. Wyciągnął jeszcze marchewkę i razem wrócili do salonu.
-Przywłaszczyłem sobie marchewkę. – chłopak rozsiadł się z powrotem na kanapie
-Widzę – zaśmiała się Alex – smaczna ?
-Owszem, owszem. Chcesz kawałek?
-Nie, podziękuję.
Nancy odstawiła szklankę z sokiem na stolik i wgramoliła się do Louisa. Uważnie patrzyła jak chłopak przeżuwa warzywo. Po chwili wyrwała mu ją z ręki śmiejąc się i zaczęła ją sama zajadać z uśmiechem. Lou potargał jej blond włoski.
-Co zrobiłeś z moją córką, która zawsze wybiera marchewkę z zupy?    
-Ma się ten dar. – uśmiechnął się zawadiacko
Wspólnie spędzili udane popołudnie, ale dziewczyna wiedziała, że Louis coś kombinuje. Kiedy mała wciągnęła się w oglądanie bajek Alex pociągnęła chłopaka do kuchni.
-Ej jesteś niegrzeczna, mam dziewczynę – bronił się
-Przestań już udawać. Wiem, że masz jakiś cel w tym spotkaniu.
Lou nerwowo podrapał się po głowie, zastanawiając co powiedzieć.
-Ładną mamy pogodę co nie?
-Nie zmieniaj tematu.
-Eh… Daj mu szanse… Obiecuję w jego imieniu, że się postara, widać to po nim. Zależy mu na tobie…
-Louis… gdyby to było takie proste… Boje się, nie rozumiesz?
-Czego się boisz?
-Powtórki z rozrywki… Boje się, że znowu skończymy na niczym.
-On… On się zmienił, bardzo się zmienił.
-Ja też. Przepraszam, ale lepiej będzie jak już pójdziesz. Muszę poćwiczyć do występu, który jest dokładnie za miesiąc.
-Dobrze, rozumiem…. Ale proszę, zrób to dla mnie.
-Nie wiem Louis, nie wiem.
-Jesteś wspaniałą dziewczyną, ja bym nigdy tego nie zrobił...
Alex spojrzała na niego zmieszana i nie wiedziała co ma odpowiedzieć. Szatyn po chwili zamknął ją w swoich ramionach, a dziewczyna o dziwo poczuła się w nich bezpiecznie. Chłopak pocałował ją w czubek głowy, posłał lekki uśmiech i szepnął "Wszystko będzie dobrze" po czym wyszedł.
Alex poszła do córeczki i mocno przytuliła. Po jej policzku spłynęły samotne łzy. Nancy zobaczyła smutną minę mamy i pogłaskała ją rączką po twarzy.
-Mamusiu, co ci jest?
-Nic słońce – pokazała sztuczny uśmiech – naprawdę nic.
~~
Pięciu mężczyzn siedziało przy starym stole i obmyślało plan napadu na pobliski bank.Ich szef nie mógł się na niczym skupić i po chwili wziął jednego, najstarszego przed rozwalający się budynek.
-Będziesz ją śledził.
-Ale...
-Bez żadnego "ale". Ma tak być jak mówię! Zaczynasz od zaraz.
-A co z napadem?
-Poradzimy sobie bez Ciebie.
Wieczorem wysoki, postawny mężczyzna ostrożnie wszedł na posesje domu kobiety. Skierował swoje kroki pod okno, z którego biło światło. Zajrzał tam i zobaczył brunetkę, która tuliła do siebie dziecko i oglądały wspólnie bajkę. Stał tam aż do momentu, kiedy zobaczył, że udały się na górę. Mężczyzna wrócił do bazy i zdał raport szefowi.

29.05.2013

dwadzieścia jeden ♥

"-Kim ty do cholery jesteś ?!
-Przepraszam człowieku, ale jak ty się do mnie wyrażasz?!"


-Chłopaki, spokojnie. To jest mój przyjaciel Lucas.
Alex próbowała uspokoić sytuację przy czym przedstawiła sobie chłopaków.
-Dobra, muszę iść. Alex...proszę, zadzwoń do mnie - Niall podał dziewczynie numer na małej karteczce i spojrzał na nią dziwnie błagalnym spojrzeniem. Dziewczyna wzięła od niego zawiniątek papieru bez słowa i pociągnęła za sobą Lucasa odchodząc.
-Możesz mi powiedzieć kto to był? - wziął do siebie Nancy i delikatnie połaskotał po czym spojrzał na przyjaciółkę.
Alex właśnie oglądała swoje buty i zwracała szczególna uwagę na każdy detal. Chłopak poczuł niezręczną sytuację, więc nie mówił nic więcej, czekał na jej odpowiedź.
-To był ojciec Nancy…
Mała dziewczynka spojrzała na swoją mamę.
-On? To ten co Cię bezczelnie zostawił?
-Tsa. – dziewczyna zaczęła bawić się końcówkami włosów
-Masz zamiar zapoznawać małą z nimi ?
-W najbliższej przyszłości…nie.
-Wybacz Alex, ale spieszę się do pracy, więc...
-Rozumiem, rozumiem.
Uśmiechnęła się do niego jakby wcześniejsza rozmowa nie istniała. Wzięła córeczkę od chłopaka i postawiła na ziemi łapiąc za maleńką rączkę.
-To na razie.
-Nom, pa – ucałowała go w policzek
Dziewczyny ruszyły jeszcze do TESCO, bo musiały zrobić zakupy do domu. Alex włożyła dziewczynkę na siedzenie w wózku sklepowym i poprowadziła go w stronę artykułów. Nagle zza półek sklepowych wyskoczył reporter z kamerą. Alex przestraszyła się i lekko wzdrygnęła.
-Dzień dobry - mężczyzna podszedł do niej - Można zadać kilka pytań?
-Um, tak. O co chodzi ?
Alex przestraszyła się bo była pewna, że chodzi o jej spotkanie z Niallem. Przygryzła wargę i przestąpiła z nogi na nogę niespokojnie spoglądając na Nany, która w najlepsze bawiła się opakowaniem herbaty.
-Dużo się teraz mówi, w świecie baletu, o przedstawieniu baletowym 23 lipca. Jak wiemy Pani gra w nim główną rolę. Zdradzi nam Pani jakieś szczegóły?
Dziewczyna odetchnęła spokojnie i uśmiechnęła się.
-Hym, powinniśmy spodziewać się czegoś nowego, innego w pozytywnym sensie.
-Co ma Pani na myśli?
-Będzie to piękna historia, która wniesie w nasze życie odrobinę nowości i ukaże inne oblicze prawdziwego życia.
-Interesujące…
-Niestety więcej szczegółów nie mogę Panu zdradzić, zapraszamy na przedstawienie- uśmiechnęła się.
Mężczyzna podziękował za wywiad i odszedł. Alex ucieszyła się z miłego spotkania i wzięła na ręce córeczkę okręcając dookoła własnej osi i ucałował po czym wsadziła z powrotem do wózka sklepowego. Kiedy tak chodziły po sklepie, śmiejąc się nagle dziewczyna ujrzała łudząco podobnego chłopaka...do swojego zmarłego. Skarciła się w myślach, ale za chwilę znów go zobaczyła, więc trochę nieśmiało podeszła:
-Josh?
-Nie... To chyba jakaś pomyłka.– chłopak odstawił zakupy i wyszedł ze sklepu nakładając kaptur.
-Kto to? - dziewczynka malutkim paluszkiem wskazała na drzwi, przez które przed sekundą wyszedł chłopak.
-Um, myślałam, że to był… Może kupimy jakieś ciastka i budyń co? – szybko zmieniła temat
-Zelki chce...
-Oczywiście kochanie – uśmiechnęła się ukazując rząd białych zębów.
Ruszyły dalej a Alex odruchowo obejrzała się w kierunku drzwi, którymi wyszedł chłopak. Zobaczyła postać w kapturze przyglądającą się jej w rogu szyby a kiedy zrobiła krok w jego stronę on uciekł.
-Mogę pocekać na dworze? - spytała Nancy, kiedy czekały przy kasie.
-Idź pomału zaraz dojdę. – wyciągnęła z torebki portfel
Sięgnęła po zapłaconego lizaka i wyszła przed supermarket. Tam wdrapała się na murek i drobnymi rączkami siłowała się z opakowaniem. Z ratunkiem przyszedł jej...Louis, we własnej osobie. Nancy spojrzała na niego nie pewnie a po chwili przypomniała sobie jego twarz w sali akademii.
-Ceeść- uśmiechnęła się do niego i wyciągnęła zawiniętą słodkość.
-Cześć mała, co robisz tutaj sama ? Gdzie…mama? – zawahał się przed wypowiedzeniem ostatniego wyrazu
-W sklepie jesce.
W tym samym momencie wyszła Alex – Nanc…- zatrzymała się i tępo spojrzała na szatyna.
-Otwós - podała jej lizaka.
Kiedy dziewczyna powoli wracała na ziemię Louis wziął lizaka od dziewczynki i otworzył go podając Nancy.
-Misio! - wykrzyknęła na jakiegoś człowieka przebranego za dużą maskotkę i pobiegła do niego.
Alex spojrzała na córeczkę i odprowadziła ją wzrokiem do „misia”. – To przypadek czy mnie śledzisz ? – podniosła jedną brew i spytała
-Przyszedłem po zakupy-uśmiechnął się.
Dziewczyna zarumieniła się ze wstydu przypominając sobie, że swoją pod supermarketem.
-Co słychać?
-Po za tym, że zaczynam widzieć duchy – zaśmiała się – jest wszyyystko dobrze. A jak próba?
-Szybko minęła-uśmiechnął się-nie widzieliśmy się wieki, może masz ochotę się spotkać...w bardziej normalnym miejscu?
-Interesująca propozycja, ale raczej nie skorzystam. Idziemy z małą na obiad i muszę poćwiczyć do przedstawienia. – poprawiła w ręku reklamówkę z zakupami
-To może wybiorę się z Wami? Przy okazji pomogę z zakupami.
-Nie musisz – Louis zabrał jej z rąk zakupy
-A więc prowadź – uśmiechnął się
Alex zawołała Nancy i wzięła ją za rączkę po czym ruszyli do domu.

8.04.2013

UWAGA ! WAŻNE !

A więc nie ma co owijać w bawełnę. Może i na naszym blogu są wejścia, ale to nic nie znaczy. Z każdym nowym rozdziałem są góra 3 komentarze a to jest bardzo dołujące. Nie wiemy, ale może nasz pomysł nie jest oryginalny albo nudny czy nie mamy talentu do pisania, nie wiemy, ale na pewno nie ma komentarzy, więc ogłaszam:

BLOG ZOSTAJE ZAWIESZONY NA CZAS BLIŻEJ NIEOKREŚLONY !

Jeśli ktokolwiek czyta nasze opowiadanie to prosimy nie pisać komentarzy typu dlaczego i wgl. ponieważ zostało to wyżej wyjaśnione. Naprawdę jest nam przykro a wiemy, że dwie osoby czytają go na pewno i świadczą o tym komentarze. Jeśli w jakikolwiek sposób zależy wam na wszczęciu dalszych części polecajcie blog na swoich blogach czy mówcie o nim znajomym a jeśli nie to trudno. 
Nasza historia i tak zbliża się małymi kroczkami do końca, a jeśli nasz apel nie pomoże zakończymy ją w następnym rozdziale choć wcale tego nie chcemy. 
Jak na razie zapraszamy na: http://love-forgivness-destiny-hope.blogspot.com/
Może ten drugi blog przyniesie więcej czytelników.
ZAPRASZAMY :D

Dziękujemy za jakąkolwiek uwagę i prosimy o wsparcie, :)
Magda i Anita 

31.03.2013

dwadzieścia ♥


Kolejne dni w hotelu mijały szybko. Nancy była grzeczną córeczką, więc Alex mogła w spokoju ćwiczyć. Pewnego dnia w parku, gdy bawiła się z córką, poznała miłego i przystojnego chłopaka o imieniu Lusac. Spotykali się rzadko, ale za to świetnie dogadywali. W niektóre wieczory Alex i Nancy oglądały wspólnie bajki albo się bawiły za to w inne przychodził do nich Lucas. Dziewczyna oczywiście przeszła castingi do szkoły tanecznej, z czego była niezmiernie szczęśliwa. Jej córeczka też mogła ćwiczyć w sali obok, ale zajęcia dzieci bardziej polegały na nauce przez zabawę. Nancy za każdym razem, gdy miały iść do akademii bardzo się cieszyła. Miała dużo znajomych dzieci bo większość z nich mówiła po angielsku. Dziś Alex kończyła godzinę wcześniej od niej, więc postanowiła dokończyć sprawy związane z mieszkaniem, bo chciała już się do niego wprowadzić. Ich rzeczy były już tam przewiezione, ale właściciel musiał przygotować jeszcze jakieś papiery. Niestety wszystko się przedłużyło i Alex spóźniła się, żeby odebrać córeczkę, o kilkanaście minut. Nancy siedziała ze swoją Panią troszkę wystraszona. Po chwili dziewczyna przyszła po córeczkę. Zobaczyła, że na sali stoją chłopaki a rozpoznała w nich Zayn’a i uśmiechnęła się po czym ujrzała dobrze znaną jej twarz. Niebieskie oczy zatrzymały się na jej twarzy. Alex oprzytomniała i podbiegła do córeczki mocno ją przytulając. Wyjaśniła wszystko nauczycielce i zaczęła przebierać małą.
- Aaaa dzie byyyyłaś? - Nancy uśmiechnęła się do niej szeroko.
-Przepraszam skarbie. Załatwiłam wszystkie dokumenty w sprawie naszego nowego domku. - uśmiechnęła się - idziemy na lody ?
 - Tiak, tiak, tiak! - aż podskoczyła wesoło.
W tym samym momencie 5-ciu chłopaków uważnie się im przyglądało. Nancy spojrzała w ich stronę 
-Mamussss, kto to ? - wskazała na nich paluszkiem
Szepnęła jej na uszko - A wujka Zayna nie poznajesz? - Mała uśmiechnęła się szeroko a gdy Alex zbierała rzeczy do torby szybko pobiegła w jego kierunku. 
-Wuuujek Ziajn 
Uśmiechnęła się do niego a chłopak wziął ją na ręce, podczas gdy reszta patrzyła się jak otępiała.
- Chodź Nancy, idziemy Skarbie. - wzięła ją od niego.
Uśmiechnęła się do reszty nie zwracając najmniejszej uwagi na farbowanego blondyna i wyszła z małą na rękach.
Chłopaki szturchnęli go- Idź.
Przez chwilę nie docierało do niego co się właśnie stało. Jego niedoszła żona, dziewczyna, którą tak bezgranicznie kochał, stała na przeciw niego i nawet nie spojrzała w jego kierunku. Co gorsze trzymała na rękach dziecko. Po chwili ocknął się i wybiegł za nimi.
-Alex ! Alex, zaczekaj !                                    
Dziewczyna zatrzymała się ze łzami w oczach i odwróciła na pięcie.
-Alex....
Zamknęła oczy, żeby nie pokazać jak bardzo za nim tęskni a po chwili znowu otworzyła. Wzięła głęboki wdech i wypuściła go ze świstem.
-Przepraszam, śpieszę się.
-Na lody ?
-Sory bardzo, ale lody z moją córką są ważniejsze niż gadanie z... tobą.
To był strzał prosto w jego serce - Czy to jest też moja córka?
-Wiesz Niall, nawet i jeśli nią jest to... to nie jesteś godny nazywać się ojcem.
Nancy wtuliła się w szyję mamy bo widziała wrogość w jej oczach, ale cały czas przyglądała się chłopakowi stojącemu na przeciwko nich.
- Przepraszam...
- I myślisz, że jedno głupie przepraszam, z twojej strony nic nie warte, wszystko załatwi?
Chłopak tępo spojrzał w podłogę po czym się wyprostował i spojrzał na małą
-Gdybym tylko wiedział, że przeżyje nigdy...
-Co ?! Co ty sobie kurwa myślisz ?! Oświadczasz mi się, dowiaduję się, że jestem w ciąży, ale z niewiadomych przyczyn mała rodzi się za wcześnie. Stchórzyłeś Niall a powinieneś walczyć dla niej u mojego boku... Nie wiem czy powinnam ci wybaczyć ze względu na jej bezpieczeństwo...
- Nie jestem dla niej niebezpieczny... wtedy, wtedy... to wszystko mnie przerosło.
-Cholera, przerosło cię Niall ?! Następnym razem gdy coś się stanie znowu cię to przerośnie ?! Lepiej oszczędź mi cierpienia a przede wszystkim Nancy...
- Przepraszam...
-Zwykłe przepraszam tu nic nie wskóra.
-A więc co mam zrobić ?!
Nagle ich rozmowę przerwał Lucas.
-Alex ? Co się dzieje ?
-Nic szczególnego.
-Kim ty do cholery jesteś ?!
-Przepraszam człowieku, ale jak ty się do mnie wyrażasz ?!

20.03.2013

dziewiętnaście ♥


3 lata później
Pierwszy miesiąc życia małej córeczki Alex był bardzo ciężki. Nancy budziła się co godzinę nie dając chwili odpoczynku. Kolejne tygodnie mijały szybko. Mała zaczeła samodzielnie siedzieć bez żadnych podpórek. Wyszedł jej pierwszy ząbek a później postawiła swoje pierwsze kroki. Alex długo nie mogła się oswoić z brakiem Nialla. Zdjęła pierścionek zaręczynowy ale cały czas nosiła go to w kieszeni, to w torebce. Była na prawdę szczęśliwa ze swoją córeczką.
Po pewnym czasie przeszła w dziwną rutynę, która powstała poprzez zostanie mamą. Jej rodzice pomagali jej jak tylko mogli jednak dziewczyna czuła, że w jej życiu brakuje ukochanego tańca.
- Dłużej już nie mogę.
- Zgłoś się wreszcie do tej szkoły we Francji.
- Tam przyjmują profesjonalistów...nie mam szans się dostać.
- To nie jest istotne kogo przyjmują. Od zawsze byłaś w tym najlepsza. Wieżę, że ci się uda.
- A co z Nancy ?
- Na pewno znajdziesz jakieś wyjście, zabierzesz ja do przedszkola czy coś. My z tatą opłacimy ci skromny domek.
- Dziękuję mamo, jesteście najlepszymi rodzicami pod słońcem. Z tego co wiem to można zapisywać tam też dzieci.
-No widzisz. Wszystko się jakoś ułoży. Nie wolno zapominać o marzeniach.
Kilka dni później Alex i mała Nancy miały samolot do Francji. Dziewczyna musi zaprezentować się w akademii osobiście aby potwierdzić swój talent. Na razie jadą do hotelu. Niestety pogoda nie sprzyjała, bo padał deszcz. Nancy "przylepiła" buźkę do szyby taksówki i tak patrzyła na wszystko. Alex zaśmiała się cicho i patrzyła tam gdzie ona. Mijały sklepy i biegających ludzi, których zmiana pogody nie cieszyła. Kilka minut później dziewczynka zaczęła trzeć oczy. Alex posadziła ją sobie na kolanach a ona zasnęła wtulona w rodzicielkę. Kiedy dojechały na miejsce Nancy dalej spała. Kierowca wyciągnął bagaże z samochodu i odjechał. -Super - Alex zaklęła pod nosem. Zobaczył ją jakiś chłopak przechodzący pod hotelem.
-Hej. Może ci pomóc ? - ściszył głos gdy zobaczył śpiącą dziewczynkę
Lecz ona rozpoznała w tym głosie coś znajomego...przełknęła głośno ślinę. Zayn Malik we własnej osobie. Chwile nie podnosiła głowy i odchrząknęła- Jakbyś mógł. Nastała nieprzyjemna cisza, którą przerwał chłopak.
-Słuchaj Alex...
-Nie ważne co chcesz mi powiedzieć bo widzisz... niezbyt mnie to interesuje. Proszę nic nie mów bo Nancy się obudzi.
Dziewczyna przełknęła gorzką gulę w gardle i starała się powstrzymać cisnące do jej oczu łzy. Zayn opuścił głowę i w ciszy dojechali na 6 piętro. Alex od kluczyła drzwi i weszli do środka. Kiedy weszli mała się przebudziła. Miała identycznie niebieskie oczy jak Niall.
- Bardzo Ci dziękuje za pomoc -powiedziała i usadziła córeczkę na kanapie obok.
-Alex....
Chłopak mocno ją przytulił. Na początku chciała go odsunąć, ale później zdała sobie sprawę, że tego potrzebuje. Nancy patrzyła się na nich.
-Mama ?
-Zayn... To jest MOJA córka Nancy. - mocno podkreśliła wyraz moja
-A Niall ?
-Wszyscy przyjechaliście czy tylko ty ?
-Ja. Przyjechałem z Perrie.
Uśmiechnęła się lekko i odsunęła od niego.
Zaprosiła chłopaka do kuchni i wstawiła wodę na herbatę po czym zaproponowała żeby się rozgościł i zajęła się córką. Kiedy mała bawiła się w salonie ona wróciła do pomieszczenia w którym siedział Zayn.
-Tak w ogóle to co cię sprowadza do Francji ?
- Za parę dni mam przesłuchanie do szkoły tanecznej.
- Ooo... nareszcie coś zrobisz ze swoim talentem- zaśmiał się lekko.
- No jeszcze nie wiadomo czy się dostanę.
- Nie bądź taka skromna - zaśmiali się- Nancy to na pewno.
-No raczej nie będzie z tym problemów, ale balet... balet potrzebuje dużo poświęcenia i wysiłku a ona dopiero skończyła 3 latka.
-To już 3 lata... Gdzie się podziewałaś przez ten czas? Nigdy nie widziałem Cię w Anglii.
- Byłam w Polsce.
-Po co ?
- Nie miałam ochoty być dalej w Londynie. Poza tym nie miałam już dla kogo.
Chłopak spojrzał tępo w podłogę nie wiedząc co powiedzieć. Nie chciał bronić Niall'a bo dobrze wiedział, że to co zrobił jego przyjaciel było całkowicie głupie i bezmyślne a nawet samolubne.
-Czyli Niall nie wie, ze ma taką cudowną córkę ?
- Nie. I ma się nie dowiedzieć. - zmierzyła go wzrokiem.
-Ale o...
-Nie i koniec. Nie jest warty aby jego córka kiedykolwiek go poznała - Alex nawet sama nie mogła uwierzyć własnym słowom - niech zostanie tak jak jest, proszę cię Zayn
- Dobrze, ja nic nie powiem.
-Wierzę, że mogę ci ufać.
Nancy przybiegła do nich i zaczęła coś mówić do Zayna. Chłopak zbytnio nie wiedział o co jej chodzi, ale jej mama robiła za tłumacza. Po jakimś czasie dziewczynka wzięła go za rękę i zaprowadziła do salonu, żeby wspólnie się z nią pobawił.
Podała mu kartkę i kredki a potem kucnęła obok niego- Kotek.
-Kotek. A może być motylek ?
-Nie. - dziewczynka uśmiechnęła się pokazując białe ząbki.
Alex w tym czasie stała oparta o próg i przyglądała się im. Po kilku chwilach wyciągnęła telefon i zadzwoniła do rodziców.
- No co tam Skarbie?
-Zdzwonię żeby powiedzieć, że doleciałyśmy i już jesteśmy w hotelu.
-No to dobrze. Co robi Nancy ?
-Jest w salonie z Zayn... - przerwała gdy dotarło do niej co powiedziała.
Jej mama tego nie usłyszała- Słuchaj Kotek, ja muszę kończyć. Pa pa.
-Dobrze mamuś. Ucałuje Nancy od ciebie. Pa.
Rozłączyła się i odetchnęła z ulgą.
-Kochanie a może jesteś głodna. Chodź coś zjemy. Pewnie wujek Zayn musi wracać do swojej dziewczyny.
- Spokojnie, Perrie spotkała się z przyjaciółką.
-Jeśli tak uważasz, ale i tak zrobię trzeba coś zjeść. Zamówię pizzę, jaką chcesz ?
- Mi obojętne.
Chłopak wrócił do zabawy z Nancy a Alex zamówiła posiłek. Po kilkunastu minutach siedzieli w kuchni i zajadali się ciepłą pizzą przy tym rozmawiając.

4.03.2013

osiemnaście ♥


-Ale jak to, nie rozumiem?
-Nie mam czasu żeby to panu wszystko wyjaśniać, muszę pomóc przy porodzie.
Alex cała pobladła i w osłupieniu patrzyła to na lekarza to na narzeczonego. Zabrali ją na salę położniczą ale chłopak nie mógł pójść z nimi, więc czekał na korytarzu. Po 3 godzinach, najgorszych godzinach w jego życiu lekarz opuścił salę.
- I co.. co z nią? Co z dzieckiem? - od razu zerwał się z miejsca.
-Ym, no jakby to powiedzieć...- lekarz tępo popatrzył się w podłogę. - z dziewczyną jest wszystko w porządku, ale dziecko... dziecko może nie przeżyć tygodnia. Jest słabo rozwinięte. – powiedział po czym poszedł dalej.
Malutka dziewczynka włożona została do inkubatora i podłączona pod tlen, ponieważ była za słaba by sama oddychać. Jej matka była tak wycieńczona porodem, że zasnęła. Pojedyncze łzy przeciskały się jej z oczu. Wiedziała o złym stanie jej dziecka. Jej ukochanej, małej istoty, którą nosiła w sobie od kilku miesięcy. Nialla ta wiadomość wprost przerosła. Usiadł oszołomiony na krześle i zakrył twarz w dłonie. Nic to nie dało bo łzy i tak przeciskały się przez jego dłonie. Nie wiedział czy to tylko koszmar czy rzeczywistość. Nie chciał juz w nic wierzyć. Był pewny, że nie poradzi sobie ze śmiercią jego maleńkiej córeczki. Chłopak poszedł do małej salki z niemowlakami i tam chwilę popatrzył na dziewczynkę. Po chwili wyszedł szybko ze szpitala. Pospiesznie wsiadł do samochodu, żeby nikt się o tym nie dowiedział. Pojechał do domu i zaczął pakować swoje rzeczy do walizek. W Internecie zamówił bilet do Irlandii i po godzinie siedział w samolocie, wypłakując sobie oczy. Jego serce roztrzaskało się na miliony malutkich kawałeczków. Wmawiał sobie, że postępuje słusznie, ale przecież zostawił Alex na pastwę losu, opuścił córkę zamiast być przy niej do ostatnich chwil jej życia. Alex obudziła się dopiero następnego dnia. Siły jej powróciły, więc wyszła do swojej córeczki. Mimo wszystkiego wierzyła, że wszystko ułoży się dobrze. Zdziwiła się gdy Niall nie pojawił się do południa i zadzwoniła do niego. Pierwszy sygnał, drugi sygnał, trzeci sygnał, czwarty sygnał, aż włączyła się automatyczna sekretarka. Zagryzła wargę i próbowała jeszcze kilka razy... z marnym skutkiem. Spędziła w szpitalu jeszcze kilka dni, stale próbując skontaktować się z Niall'em. Mała [Nancy] przybierała na sile i czekając na operację. Okazało się, że ma chore serce i potrzebuje przeszczepu. Niedługo potem Alex wróciła do domu. Sama. Wzięła tylko kilka rzeczy dla dziewczynki, ogarnęła się i zaraz wróciła do budynku. Po tygodniu znalazło się serduszko. Operacja trwała 4 godziny. Wszystko poszło po dobrej myśli. Niestety Nancy musiała zostać w szpitalu cały miesiąc, zanim wróciłą do domu. Przez te całe 31 dni Niall nie raczył nawet napisać smsa. Chłopaki i dziewczyny codziennie odwiedzali je, ale Alex była załamana. Walczyła, żeby być silna dla córki. Niestety każde próby wyciągnięcia jakichkolwiek wiadomości od przyjaciół kończyły się zmianą tematu. El powiedziała tylko, że Niall nie ma z nikim kontaktu. Alex wybłagała przyjaciół, żeby nie mówili mu o dziecku pod żadnym pozorem. Była wściekła. Po kolejnym miesiącu, nie mogła zostać dłużej w Londynie, bo wszystko przypominało jej o NIM. Spakowała Nancy i siebie, i wyleciały do Polski.

22.02.2013

siedemnaście ♥


Po najlepszej kolacji w życiu Niall'a i Alex wrócili do domu, ale nie dane im było długo sie sobą nacieszyć bo po południu One Direction wyjechało w trasę. Mieli koncertować w całej Europie i Australii przez 5 miesięcy. Podczas trasy chłopaki bardzo dobrze się bawili. Mieli świetny kontakt z fanami co dało się wyczuć na spotkaniach jak i na koncertach. Chwile załamania zdarzały się często... Wielka tęsknota za swoimi ukochanymi dawała się we znaki. Jak się okazało Harry też znalazł sobie wybrankę, jednak z Jade na razie byli przyjaciółmi. Narzeczona Niall’a postanowiła pojechać do swoich rodziców na parę dni aby opowiedzieć im o wszystkim. Wiedzieli o tragicznym wypadku i reszcie życia dziewczyny, o Niall’u, o mieszkaniu a nawet o Chris’ie, ale tylko z rozmów przez telefon i skypa.
Alex oznajmiła im o ciąży i zaręczynach, na co jej rodzice byli w niemałym szoku ale się cieszyli.Po powrocie do Anglii dziewczyny w prawie codziennie się spotykały, ciąża Alex jak na razie rozwijała 
się w porządku. Dwa miesiące po wyjeździe chłopaków, Alex umówiła się na badania USG, które miały pokazać płeć dziecka. Wybrała się tam razem z Dani, El i Perrie. Okazało się, że będzie
to wspaniała córeczka. Przyjaciółki Alex bardzo zachwycały się jej brzuszkiem i wyciągały ją co dwa tygodnie na zakupy. Ubranka dla niej, dzidziusia oraz różne inne rzeczy. Podniecały się chyba 

bardziej niż ona. Narzeczeni rozmawiali na skypie tak często jak tylko mogli. Zastanawiali się nad imieniem dla małej, ustalali datę ślubu. Planowali je zrobić zaraz po narodzinach. Alex pokazywała zdjęcia  i nagrania z USG. Gdy trasa się zakończyła, każdy pojechał do siebie. Niall z lotniska od razu udał się do domu i w błyskawicznym tempie tam był. Alex otworzyła mu w luźnych ubraniach i z szerokim uśmiechem, gładziła się po brzuszku.
- Cześć Kochanie. - przytuliła się do niego na tyle mocno ile nie przeszkadzał jej na to brzuszek.
 - Boże Alex, nie chcę Cię już zostawiać i naszego aniołka. Zdjęcia i nagrania to
nie to samo co obecność przy was.
Podniósł koszulkę i pocałował brzuch ukochanej i zaczął do niego mówić jeszcze w progu domu. Zaśmiała się i poczochrała mu włosy.
- Wejdź.
Gdy tylko weszli, Niall rzucił walizki w kąt i znowu przytulił się do Alex.
- Nie wiesz jak bardzo tęskniłem. Jak mała ? Dobrze się czujesz ?
- Na razie wszystko w porządku.. I ja też się dobrze czuję. - uniosła jego podbródek i pocałowała namiętnie. Chłopak pogłębił jej pocałunek.
- Może jesteś głodny?
- Zawsze i wszędzie. - uśmiechnął się.
- Chodź, upiekłam skrzydełka.
- Mm…
Jak zwykle szybko skonsumował pyszne danie i razem usiedli na wygodnej kanapie.
- Auu… moje plecy. Nie wytrzymam już tych 3 miesięcy.
- Może masaż?
- Mm… z przyjemnością.
Odwrócił ją tyłem do siebie, ściągnął z niej koszulkę i rozpoczął od góry.
-Jesteś świetnym masażystą.- pochwaliła go gdy skończył.
-Dla ciebie wszystko.
Pocałował ją. Obejrzeli wspólnie film na DVD i poszli spać. Następnego dnia Alex obudziła cię ze strasznym bólem brzucha. Nie chciała martwić narzeczonego, więc nic mu nie mówiła. Zrobiła śniadanie i zjadła. Niall nadal spał. Dziewczyna ubrała się w coś cieplejszego, nałożyła buty, płaszcz i wybrała się na spacer. Stąpała po złotych liściach jakie zdążyły już spaść. Jak na wrzesień było dość chłodno. Biegające po parku dzieci śmiały się, powodując ruchy jej maleństwa w brzuchu. Nie mogła doczekać się jego pojawienia na tym świecie. Zaczęła myśleć nad imieniem, ale nic sensownego nie przychodziło do głowy. Ból pleców sprawił, że wróciła do domu.
-Boże Alex ! Wiesz jak się martwiłem ?! I jeszcze zostawiłaś telefon w domu…
-Spokojnie, nic mi nie jest.
Ucałowała chłopaka na dzień dobry.
-Zrobiłam śniadanie a ty spałeś, więc poszłam na spacer. Świeże powietrze dobrze mi zrobiło. Jadłeś ?
-Nie. Martwiłem się.
-Więc idź jedz.
Chłopak nareszcie ze spokojem zjadł śniadanie a Alex przeglądała katalog z meblami dziecięcymi.
-Pójdziemy dzisiaj po łóżeczko dla małej ?
-Jeśli tylko chcesz.
Zrobili tak jak poprosiła Alex. Po chwili stali w największym centrum handlowym w sklepie z mebelkami. Przy wejściu Niall musiał rozdać kilka autografów i zrobić parę zdjęć ale od pewnego czasu to było także zajęcie i Alex. Gdy skończyli przeszli na sekcję dla dziewczynek. Oglądali mnóstwo mebli aż w końcu wybrali
odpowiednie. Zamówili wybrany mebel, który
miał przyjechać po południu. Poszli na małe
zakupy spożywcze i zjedli obiad na mieście,
po czym wrócili do domu. Oglądali TV, gdy
firma meblowa przywiozła zamówienie,
pomogli je skręcić i wstawić 
do ich sypialni na życzenie dziewczyny.
Wieczorem Alex i Niall uporządkowali wszystkie
rzeczy małej na odpowiednie miejsca w pokoju. 
-Powinniśmy się przeprowadzić. Mała musi mieć
swój pokój a nie spać w naszym.
-Tak, zrobimy jak mówisz, ale nie w najbliższych
6 miesiącach. Uśmiechnęła się do niego a on
wypuścił głośno powietrze z ust, wiedząc, że kłótnia
jest zbędna. Po skończeniu zjedli kolację i poszli spać.
Nad ranem Alex, czuła się na tyle źle, że Niall 
zawiózł ją do szpitala. Lekarz zbadał dziewczynę i powiedział
-Dziecko chce już być na świecie, chociaż zagraża to
jego życiu, nie możemy tego przerwać…

_______________________________
Jeśli czytacie to zostawcie komentarz,
bo nie wiemy czy jest sens pisać dalej.
Jeśli czytacie TO komentujcie.
Przynajmniej 5 kom. na next.