-Ale jak to, nie rozumiem?
-Nie mam czasu żeby to panu wszystko wyjaśniać, muszę pomóc przy porodzie.
-Nie mam czasu żeby to panu wszystko wyjaśniać, muszę pomóc przy porodzie.
Alex cała pobladła i w osłupieniu patrzyła to na lekarza to
na narzeczonego. Zabrali ją na salę położniczą ale chłopak nie mógł pójść z
nimi, więc czekał na korytarzu. Po 3 godzinach, najgorszych godzinach w jego
życiu lekarz opuścił salę.
- I co.. co z nią? Co z dzieckiem? - od razu zerwał się z
miejsca.
-Ym, no jakby to powiedzieć...- lekarz tępo popatrzył się w
podłogę. - z dziewczyną jest wszystko w porządku, ale dziecko... dziecko może
nie przeżyć tygodnia. Jest słabo rozwinięte. – powiedział po czym poszedł
dalej.
Malutka dziewczynka włożona została do inkubatora i
podłączona pod tlen, ponieważ była za słaba by sama oddychać. Jej matka była
tak wycieńczona porodem, że zasnęła. Pojedyncze łzy przeciskały się jej z oczu.
Wiedziała o złym stanie jej dziecka. Jej ukochanej, małej istoty, którą nosiła
w sobie od kilku miesięcy. Nialla ta wiadomość wprost przerosła. Usiadł
oszołomiony na krześle i zakrył twarz w dłonie. Nic to nie dało bo łzy i tak
przeciskały się przez jego dłonie. Nie wiedział czy to tylko koszmar czy
rzeczywistość. Nie chciał juz w nic wierzyć. Był pewny, że nie poradzi sobie ze
śmiercią jego maleńkiej córeczki. Chłopak poszedł do małej salki z niemowlakami
i tam chwilę popatrzył na dziewczynkę. Po chwili wyszedł szybko ze szpitala.
Pospiesznie wsiadł do samochodu, żeby nikt się o tym nie dowiedział. Pojechał
do domu i zaczął pakować swoje rzeczy do walizek. W Internecie zamówił bilet do
Irlandii i po godzinie siedział w samolocie, wypłakując sobie oczy. Jego serce
roztrzaskało się na miliony malutkich kawałeczków. Wmawiał sobie, że postępuje
słusznie, ale przecież zostawił Alex na pastwę losu, opuścił córkę zamiast być
przy niej do ostatnich chwil jej życia. Alex obudziła się dopiero następnego
dnia. Siły jej powróciły, więc wyszła do swojej córeczki. Mimo wszystkiego
wierzyła, że wszystko ułoży się dobrze. Zdziwiła się gdy Niall nie pojawił się
do południa i zadzwoniła do niego. Pierwszy sygnał, drugi sygnał, trzeci
sygnał, czwarty sygnał, aż włączyła się automatyczna sekretarka. Zagryzła wargę
i próbowała jeszcze kilka razy... z marnym skutkiem. Spędziła w szpitalu
jeszcze kilka dni, stale próbując skontaktować się z Niall'em. Mała [Nancy]
przybierała na sile i czekając na operację. Okazało się, że ma chore serce i
potrzebuje przeszczepu. Niedługo potem Alex wróciła do domu. Sama. Wzięła tylko
kilka rzeczy dla dziewczynki, ogarnęła się i zaraz wróciła do budynku. Po
tygodniu znalazło się serduszko. Operacja trwała 4 godziny. Wszystko poszło po
dobrej myśli. Niestety Nancy musiała zostać w szpitalu cały miesiąc, zanim
wróciłą do domu. Przez te całe 31 dni Niall nie raczył nawet napisać smsa.
Chłopaki i dziewczyny codziennie odwiedzali je, ale Alex była załamana.
Walczyła, żeby być silna dla córki. Niestety każde próby wyciągnięcia
jakichkolwiek wiadomości od przyjaciół kończyły się zmianą tematu. El
powiedziała tylko, że Niall nie ma z nikim kontaktu. Alex wybłagała przyjaciół,
żeby nie mówili mu o dziecku pod żadnym pozorem. Była wściekła. Po kolejnym
miesiącu, nie mogła zostać dłużej w Londynie, bo wszystko przypominało jej o
NIM. Spakowała Nancy i siebie, i wyleciały do Polski.
Ale z tego Niall tchórz! Przez ten czas mógł się dowiedzieć, sprawdzić co się dzieje z jego dzieckiem i walczyć tak jak Alex! Mam nadzieję, że blondynek opamięta się i wróci. Czekam na następny, pozdrawiam Asiek :*
OdpowiedzUsuńRozdział fantastyczny!
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie proszę - niech następny będzie szybciej od tego :* błagam!
Jestem twoją WIERNĄ fanką! ;p
Hej :D
UsuńKiedy dodasz następny rozdział, no nie mogę się doczekać..? :)
Jak on mógł to im zrobić?! Jest tchórzem i to wielkim. Biedna Alex.
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze fantastyczny.